wtorek, 17 września 2013

Targana emocjami- Rozdział 5

Wiem, że rozdział trochę nudnawy i krótki , ale stanowi on wstęp do wszystkiego, co będzie się działo, tak jak te wcześniejsze :) Bardzo przepraszam Cię , moja droga betko, ale już i tak za długo wszyscy czekali na rozdział, dlatego rozdział bez betki. A teraz muszę się wytłumaczyć :) Przez ostatnie półtora tygodnia byłam ćwiartowana nożyczkami i darta na kawałki, nie dość tego wszystkiego zepsuł mi się dysk twardy czy jakoś tak w każdym bądź razie komputer :'( Straciłam wszystko i niestety musiałam zacząć od początku z rozdziałem. Koniec tłumaczenia się :) Możecie czytać:

- Siadaj szmato. - Powiedziała Pansy z pogardą. Hermiona posłusznie spuściła głowę i usiadła na podłodze w wielkiej, obszernej komnacie. - Są 3 zasady, których masz nie łamać pod żadnym warunkiem. -wycedziła przez zęby. - Raz- nie odzywasz się. W ogóle. Chyba, że cię o coś zapytam. Dwa- Wykonujesz KAŻDE polecenie. Trzy- zawsze jesteś blisko mnie. Zawsze. Kiedy wyjeżdżam będzie ktoś przychodził i cię pilnował. Posiłki mój skrzat będzie ci zanosił do twojego kąta.

Wzdrygnęła się. Ile ona ma tu wytrzymać? Rok, dwa? Ile będzie trwał ten koszmar? Ton Pansy... przecież jeszcze nie dawno chodziły razem do szkoły. Były nawet trochę do siebie podobne! Teraz traktowała ją tak...Tak jak traktuje się tutaj niewolnice- dopowiedział wstrętny głosik w jej głowie. Wiedziała, że mogła gorzej trafić. Wiedziała, że to cud, że jeszcze żyje. Harry...Pewnie leży nadal w tych piwnicach. Co mu zrobią? A Ginny? Trafiła do Alecto, która nigdy nie przepuszcza okazji aby używać diabelskich zaklęć....Oczywiście pod pozorem "wydobywania informacji".


Pansy poruszyła się. Hermiona podniosła głowę i zauważyła, że jej pani wskazuje palcem na biały parawan, przez który prześwitywał cienki materac położony na ziemi, i malutki stolik postawiony obok. Zrozumiała, że ma tam iść i że to będzie jej ,,kącik''. Usiadła na niewygodnym, przeżartym przez mole kocu. Wtedy odezwała się Pansy.


- Wychodzę. Masz tu siedzieć i nie dotykać niczego, co służy prawdziwym czarodziejom - Uśmiechnęła się wyniośle. Otworzyła mahoniowe drzwi i poszła. Tak po prostu.


Hermiona nadal siedziała w kącie. Rozejrzała się po pokoju. Pierwsze co jej się rzuciło w oczy to okna wysokie od podłogi do sufitu. Podeszła do nich, aby zobaczyć gdzie jest. To co zobaczyła ją przeraziło.

Za szybą rozciągała się...pustynia. Bezkresna, ogromna, gorąca otchłań jakby paszcza lwa, która tylko czeka, aby ją wciągnąć. Ale nie tylko to tak ją przestraszyło. Pałac znajdował się co najmniej kilkanaście metrów nad ziemią. A przecież była pewna, że idąc tu ze swoją...panią- skrzywiła się- podążała cały czas w dół. Jak wielkie jest to zamczysko? Albo inaczej... Jak zamczysko może latać? Nawet ona nie mogła wpaść na pomysł jakie zaklęcie spowodowałoby lewitację tak wielkiego gmachu?

Z rozmyślań wyciągnęło ją ciche piknięcie. Powoli podeszła do drzwi, z których -jak jej się wydawało- usłyszała dźwięk. Otworzyła mały schowek, który natychmiast przeobraził się w luksusową toaletę. Rozejrzała się i... coś przemknęło jej nad głową. Obejrzała się i zobaczyła nietoperza. Natychmiast zapaliła jej się czerwona lampka. Jeżeli Pansy nie miała zamiaru jej go pokazać, to na pewno zostanie ukarana za to, że otworzyła te drzwi. Nagle ssak zniknął jej z oczu. Wpadła w panikę. Biegała po pokoju szukając jakiegoś wgłębienia, otwartej szafy do której mógłby wlecieć uciekinier. Nie znalazła nic takiego prócz regału z książkami, ale tam także nie było nietoperza. Uspokoiła się odrobinę wracając do myśli, że jeśli będzie szukać bez celu, to nigdy go nie znajdzie. Powoli rozejrzała się po salonie, próbując znaleźć coś pomocnego, albo jakąś przynętę. I nagle zobaczyła coś, przez co przeszły ją ciarki. Jedno z okien. Otwarte. Na oścież. Idealny sposób ucieczki. Nie mogła nic zrobić. gdyby zamknęła okno, a nietoperz by wrócił straciłaby jedyną deskę ratunku. Chociaż gdyby nietoperz nadal był w salonie to mógłby uciec...Po chwilowym rozważeniu za i przeciw postanowiła zostawić okno otwarte.


Wróciła do schowka - łazienki. Nie zauważyła dotychczas jednego szczegółu. Na poziomej, srebrnej rurze, zamontowanej najwidoczniej celowo wisiała klatka. Miała około dwóch łokci średnicy i trzech stóp wysokości. I była pozłacana. Na środku zamiast kłódki na drzwiczkach przyspawana była mała plakietka na której wygrawerowano imię. Krótkie, ale drapieżne. Spojrzała jeszcze raz. Tak. to prawda. Pansy nadal go kochała. Ale żeby aż do tego stopnia by nazwać coś jego imieniem? Bo na wizytówce ciągle skrzyło się wyraźne:


 Dracon


O nie ! - Jęknęła w duchu. Jeżeli Pansy na prawdę tak kochała tego okrutnego człowieka, to co zrobi jej, głupiej niewolnicy, która wypuściła coś, co najbardziej jej go przypominało? Nie obchodziły ją rozterki uczuciowe tej kobiety. Ale już jej (Hermiony) upokorzenie tak. Jak mogła być tak bezmyślna? Przywołał ją tam głupi dźwięk, na który nie powinna nawet zwrócić uwagi! Zamknęła oczy myśląc rozpaczliwie. Gdy je otworzyła jedyne co zobaczyła to wielkie okno za którym właśnie zachodziło słońce. A może by tak...Nie nie mogę! Ale to byłby koniec mojej męki... Obiecałaś, że wszyscy z tego wyjdą! Nie...Nie mogę, nie wytrzymam...Ron...Dumbledore! Pomocy! Miała ochotę krzyczeć. Tak, aby ją usłyszeli...Zmęczona usiadła na materacu. Nadal biła się z myślami. Tak przez dłuższy czas. Ile to mogło trwać? Sama nie wiedziała. Słońce kryło się już za horyzontem, gdy postanowiła. Podeszła powoli, lecz stanowczo do okna. Otwarła je. Ustąpiło...Spojrzała jeszcze raz w dół. Przeszedł ją dreszcz. Pomyślała o Ginny. Jak ona może ją tak zostawić? Przecież nic nie mogę zrobić! Zamknęła oczy. Zrobiła jeszcze jeden mały krok. Wystawiła nogę. Najpierw jedną. Nie znalazła oparcia. Zagrzmiał piorun. Zaraz zacznie się burza-pomyślała. I zrobiła to. Odbiła się, aby zniknąć w czeluści pustyni. Aby już nie powrócić. Aby na zawsze pozbyć się rzeczywistości. Poczuła jak opada. W dół. Coraz niżej i niżej. Upadła. Ale nie na piasek, ani tym bardziej nie na kamienie. To było coś miękkiego. O wiele bardziej miękkiego. Jak... Chmura...Otworzyła oczy. Znajdowała się na wielkiej puchowej, białej poduszce zrobionej z...piór? Popatrzała w dół. Było już tak blisko! Na poduszce wleciała do pokoju. Poszewka od razu wyleciała przez okno, a ona bez namysłu podbiegła, aby zobaczyć, kto ją tu przysłał. Rozejrzała się. Po prawej stronie ktoś właśnie błyskawicznie zamykał okno. Nie zdążyła zobaczyć kto, ale to przywołało kolejne pytanie. Co teraz? Czy ktoś, kto ją uratował powie co się stało Pansy? A może wybawił ją, aby Pansy nie poniosła kary? Może jedno i drugie? Powstrzymując ogromną chęć pójścia do toalety poszła, aby się położyć.  Na materacu leżała pidżama. Nie taka zwykła. Kiedyś widziała w niej Pansy. Jeszcze w szkole. Ubrała się i usiadła. Donośne grzmoty targały zamczyskiem, a ona była sama. Nie miała nikogo, do kogo mogłaby się odezwać. Z trudnością zamknęła oczy. Przypomniało jej się uczucie, które nią targało, gdy spadała. Co ona najlepszego chciała zrobić? Jak mogła nie móc stawić czoła Pansy. W jej głowie zadźwięczały słowa Czarnego Pana. Jeszcze nas potrzebuje. Więc najgorszą karą dla niej byłoby kilka minut Cruciatusa. Przeszedł ją dreszcz. Znowu.  Przerażona położyła się na twardym materiale i targana emocjami zasnęła. Co się stało, to się nie odstanie. Teraz trzeba tylko przetrwać.

9 komentarzy:

  1. Świeeetne (jak zawsze)
    Czekam na następny, również cudowny rodział. :*
    Życzę duuuuuuuużo weny <3
    PS Kiedy dodasz następny rozdział?? ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeeej. Rozdział jest świetny ! To ja Klaudia Malfoy, ze zmienionym nickiem :D Wyślij mi rozdzial, to Ci go po prawię :) Masz mój e-mail ? klaudias3@amorki.pl

    Pozdrawiam Vulnera i zapraszam do siebie

    dramione-innahistoria.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. A więc wchodzę. I sobie myślę. Papuga. A potem czytam nie nie papuga a inny zupełnie odmienny pomysł. Styl charakter. Na początku przypomina opowiadanie Venetii. I Nagini. Venetii Gdy jesteśmy sami a Nagini ostatni bastion. Tylko ze tamte było brutalnie. Wybacz że komentuje dopiero teraz ale dopiero ogarniam blogi. Wszystkie. A okazało się ze twojego nie przeczytałam. Jest fajnie akcja zaczyna się kręcić. Proponowalabym jednak poszukać szablonu. Na przykład z zaczarowanych. Zamówić lub pobrać. Ahha bardziej rozwinąć akcje. Wydaje mi się że rozdziały są krótkie. Ja sama pisze krótkie ale postaraj się rozwinąć to bardziej. Powiem tak podjęłaś się trudnego zadania opisania coś na wzór Bastionu lub GJS. Proponowalabym abyś starała się dokładnie dobierać słowa. Rozwijać akcje jednego wydarzenie. Jak na razie jeszcze nie ogarnęłam do końca wszystkiego ale idzie mi z tym dobrze
    Jeśli w jaki kolwiek sposób urazilam cię to przepraszam.
    Charlotte Petrova
    charlotte-petrova-dramione.blogspot.com zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za rady :) Jestem wdzięczna, i to bardzo! W każdym bądź razie na pewno nie obrażona. Bloga Nagini niestety nie znam. Co do szablonu to szukam i obiecuję, że w końcu się doszukam.
      Dzięki jeszcze raz!

      Kaki

      Usuń
  4. Witaj,
    Zapraszamy na magiczny >>POTTEROWY KONKURS<<! Do wygrania niepowtarzalne, czarujące nagrody, m. in. Twój własny LIST Z HOGWARTU!
    Zapraszamy do wspólnej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny ( przepraszam, że się nie rozpiszę, ale brak czasu, mnie przytłacza ).

    Pozdrawiam,
    L.

    i zapraszam do mnie:
    nowa-hermiona-granger.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń