czwartek, 5 września 2013

Twierdza strachu i bólu. Rozdział 4

Hej Haj Hello! Świeżutki  średniej długości rozdział dla Was. Dedykuję go Klaudii Malfoy i Angusy  za świetne zbetowanie, i bezcenne rady, a także dla Dramione Granger za dodawanie mi otuchy :P

Otworzyła oczy. Po prawej stronie dostrzegła blask światła. Na krótko. Najwyraźniej ktoś wniósł tu kobiety i właśnie w tej chwili wychodził.

 -TRZASK!

Zniknął ostatni promień światła. Szerzej otworzyła oczy, które zaczęły się już przyzwyczajać do wszechobecnego mroku. Wszystko ją bolało. Siedziała na zimnym kamieniu, a ręce miała ciasno zamknięte w kajdanach wysoko nad nią. Rozejrzała się. Dziewczyny nie były związane... Czy ona była tak potraktowana dlatego, że śmierciożercy myśleli, że może uciec? Albo... -pokiwała głową jakby chcąc odpędzić przerażające myśli.-Nie, nie mogli jej tego zrobić, przynieśli je tutaj dopiero teraz. Odetchnęła.

Wtedy poczuła, że nie ma różdżki w wewnętrznej kieszeni kurtki.

Chociaż...na co by jej się zdała, gdy nie mogła się nawet poruszyć, aby wygodniej usiąść?

 -Jesteśmy w Twierdzy Morden .-powiedziała Ginny.-Tak mówił Yaxley do Macnair’a, gdy nas tu wnosili. - wyjaśniła

 Wzdrygnęła się przerażona. Z Morden wracało się tylko w trumnie...Jeśli było się śmierciożercą. One były ofiarami. Jeżeli wyjdą z tego cało... Nie mogła wyzbyć się myśli, że im się to nie uda. Z drugiego końca komnaty dochodziło ciche łkanie. Pomyślała o pani Weasley. O tym, jak ją prosiła, aby były ostrożne. O tym, że dla dobra wszystkich poświęciła wszystkie swoje dzieci... O tym, jak bardzo ich wszystkich kochała.

 -Nie uśpili cię?- Zapytała Hermiona- Oparłaś się im aż tak?

 - Miona, zachowujesz się jakbyś nie znała śmierciożerców. Jasne, że uśpili. Carrow próbował we mnie nawet strzelić Avadą, ale nasza kochana Trixie go powstrzymała. Powiedziała, że Czarny Pan chce się nami- tu głos jej zadrżał- pobawić.- Mało ją wstrząsnęło ostatnie słowo. Trybiki jej mózgu zatrzymały się na Czarnym Panie.

 -Jak on... - nie mogła uwierzyć - Przecież on nie żyje!-powiedziała cicho. Nie mógł mieć więcej horkruksów... Jakim cudem ?! Czyżby naprawdę był nieśmiertelny? Czy dostał to, czego - od kiedy dowiedział się, że jest czarodziejem - tak bardzo pragnął?

 -Też tego nie rozumiem. Mówili już o nim jak nas wiązali. Nie sądzę, żeby wybrali kogoś innego. Nie słuchaliby go. Są zbyt żądni władzy, żeby móc się komuś innemu poddać.

 -Co...Ach...Dobrze się czujecie? Jesteśmy całe? Są wszyscy?

 Odpowiedziały właśnie przebudzonej Lunie jedynie chrząknięciem. Padma też już nie spała.

 -Co...Co się teraz z nami stanie?-zapytała najmłodsza i najdelikatniejsza wśród nich- Gabrielle.

-Ale dlaczego oni nas...złapali? Będziemy niewolnicami? Będą nas torturować?

 Nagle usłyszały jęk.

 -Ginny ? To ty?

 -Harry! Harry to ty ?! Jak ? Co oni ci zrobili?!  

 Ginny od razu podsunęła się bliżej niego.

 -Harry! Powiedz coś, gdzie jesteś? Nic nie widzę! Dziewczyny zróbcie coś!- Nie słyszały jej jeszcze tak rozemocjonowanej.- Nie!!! Otwórz oczy!

 -Voldemort...On użył mojej krwi, znowu odzyskał ciało...Ja... Ja nie chciałem, a tym razem nie mogli mi jej zabrać siłą...Oni mnie torturowali...Pokazywali jak ranią...Ciebie...I Hermionę...

 Za pewne na widok tych strasznych wspomnień zemdlał. Ginny zaczęła płakać, a Hermionę dręczyły wyrzuty sumienia. Jak ona go mogła wtedy tak potępiać ?! Wiedziała, że Harry oddałby za nie wszystko, on oddał dla nich wszystko. Ale nie. Musiała wtedy namówić panią Weasley, żeby go wysłała na poszukiwania Morden. A teraz... To przez nią Voldemort odzyskał ciało. Próbując jakoś ukarać Harry'ego za błąd ułaskawienia śmierciożerców zamieniła życie niewinnych ludzi w koszmar. Miała ochotę płakać. Upaść i już się nie podnieść. Utopić się we własnych łzach. Podciąć sobie żyły łańcuchami oplatającymi ciało Harry'ego...

Nie! Nie teraz. Tyle już zepsuła. Nie może zawieść tej garstki ludzi, która jej została. Musi je wszystkie stąd uwolnić. Jeśli ma ponieść klęskę, to w walce. Postanowiła. I od swojej decyzji się nie...

 -TRZASK! - ktoś otworzył drzwi. Ginny natychmiast przesunęła się z powrotem na swoje miejsce, ale wchodzący i tak ją zauważył, gdy zapalał światło.

 - Zobaczyłaś już co spotkało twojego kochasia?- Na twarzy Draco Malfoy’a zagościł złowrogi, kpiący uśmiech.- Pójdziecie za mną- jego głos był przesiąknięty pogardą- I bez żadnych sztuczek Weasley, bo twój cukiereczek już nie wstanie!

 Wstały. Wszystkie prócz Hermiony, która nadal była zakuta w kajdany.

 -A ty, szlamo, dlaczego nie robisz tego co rozkazuję?- rzucił jej kpiący uśmieszek. Odwdzięczyła się tak palącym spojrzeniem, że gdyby wzrok mógłby zabijać ten głupi Malfoy już dawno leżałby bez życia na zimnym, czarnym kamieniu. Machnął różdżką. Kajdany ze szczękiem opadły, a Hermiona natychmiast wstała. I od razu pożałowała tej decyzji. Zakręciło jej się w głowie, więc musiała się oprzeć o ścianę, na co na twarz Dracona wstąpił szerszy niż dotychczas uśmieszek.

 -Ruszać się- powiedział do czwórki która szła przed nim. Sam poczekał, aż dziewczyna wreszcie wyjdzie z piwnic i stanie przed nim. Mocno złapał ją za ramię. Zbliżył twarz do jej ucha.

 -Jeżeli zrobisz coś nie tak. Powiesz nie pytana choćby jedno słowo, to natychmiast sprawię, że ty i ta cała twoja rodzinka w Transylwanii- widząc jej spojrzenie dodał- tak, wiem o nich. To będzie ich koniec. Och, nie bój się. Oczywiście, że ich zobaczysz. Lecz czy chciałabyś to oglądać to nie wiem. Jedno pyszałkowate słowo. Jedna szlamowata mina i możesz pożegnać się z myślą o pięknej rodzince po wojnie. Bo wojna trwa i trwać będzie póki Czarny Pan nie odniesie zwycięstwa.

 Popchnął ją do przodu. Szła kilka metrów za kobietami przed nią. Cała drżała, gdy Malfoy popychał ją raz po raz. Pierwszy raz miała ochotę się rozpłakać. Bić Dracona po szerokim torsie...albo klękać i błagać, aby im wszystkim dał wolność.

 Nie wiedziały, gdzie je prowadzi. Szli może pięć minut. Do czasu, aż mężczyzna nie otworzył wielkich, podwójnych drzwi.

 Stanęły przerażone przed wielką salą, na środku której wyrzeźbiono wielki tron. Wśród wybuchów śmiechu popchnięto je przed ów rzeźbę, na której siedział sam Voldemort. Wstał. Na sali zaległa cisza. Powoli obszedł każdą z kobiet. Żadna z nich nie drgnęła.

 -Która z was jest najmłodsza?- Zabrzmiał zimny, wysoki głos. Żadna z nich nawet nie poruszyła ustami.

Mocno spoliczkował Gabrielle, przy której stał. Mógł użyć różdżki, aby zadać jej ból, ale ona i tak wybuchła płaczem

 -Dlaczego nie odpowiadasz jak do ciebie mówię?! Weź ją!- Zwrócił się do Malfoy'a - Albo nie...Weź wszystkie trzy-tu wskazał na Padmę, Lunę i Gabrielle. Dracon po kolei wyrzucał je za drzwi na końcu samemu wychodząc. -Hmmm... Co by było dla was największą karą za niszczenie ciężkiej pracy samego Lorda Voldemorta? Może...śmierć? Nie...za mało wrażeń. Cruciatus ? Za szybko byście zwariowały. A my potrzebujemy rozrywki prawda?

 Śmierciożercy zaczęli klaskać.

 -Więc może tu z nami zostaniecie? Kto chce tą rudą?

 Z koła śmierciożerców wystąpiła jedna osoba. Alecto Carrow.

 -Dobrze...Hmmm... Jeszcze będzie mi potrzebna, więc nie...uszkodź...jej...za bardzo.- Ostatnie słowa wypowiedział tak wolno i dobitnie, że Hermionie stanęło serce. co się stanie z biedną Ginny? Co ta ropucha jej zrobi?!

 -A teraz ta szlama.-Tym razem wystąpiły aż trzy osoby. Miała wielką nadzieję, że to Goyle ją dostanie. O służeniu Bellatriks nie mogła nawet myśleć, a Pansy... Ta pogarda...

 -Bella, ty nie, potrzebujemy jej w miarę dobrej formie. Gregory, ty tak samo... No więc zostaje nam Parkinson...Niech ci już będzie. Będziesz wspaniałą panią dla niewolnicy.

 -Rusz się!- Spuściła głowę i poszła długimi, ciemnymi korytarzami za swoją nową panią.

8 komentarzy:

  1. Moją opinię już znasz, ale napiszę jeszcze raz, że jest bardzo interesujący i ciekawy. Pozdrawiam i dziękuję za dedyka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownyy *o* <3
    Pisz dalej :D Życzę duuuuuuuuuuuuuuużo weny :d

    OdpowiedzUsuń
  3. Blog jest naprawdę interesujący choć lekko chaotyczny no ale mam nadzieję że to się wkrótce wszystko wyklaruje bo zapowiada się ciekawie i z chęcią będę czytać dalej ;-) życzę powodzenia i dużo wełny ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Obiecuję, że wkrótce wszystko się uporządkuje!

      Kaki

      Usuń
  4. Chciałam napisać weny nie wełny...głupi słownik

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie!

    Rozwijaj niemały talent!

    Opowiadanie troszkę przypomina mi historię Venetii, przynajmniej z czasów, nim zahasłowała ona (tak, wiem że nie ma takiego słowa. Właśnie powstało) bloga, ale tylko odrobinkę, więc się nie przejmuj.

    Też piszę Dramione, nieco inne, ale może Ci się spodoba:

    http://www.fanfiction.net/s/9423749/1/Well-You-are-quite-nice-you-know

    pozdrawiam

    mildredred

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!

      Symbol niewolnic jest lekko zaciągnięty z opowiadania Venetii. Jeszcze kiedy je czytałam w moim przewrotnym móżdżku zrodził się bardzo dziwny pomysł na zrobienie czegoś podobnego. :P. Przyznaję się bez bicia! Gdy za hasłowała ( mój słownik mówi, że jest takie słowo, ale z odstępem) swojego bloga zaczęłam realizować swój "plan". Mam nadzieję, że nikomu to nie sprawia problemu :)

      Twoje opowiadanie chyba zacznę czytać ♥ Po lekturze I-szego rozdziału wydaje się ciekawe :)

      Usuń